9 lipca pocztą przyszła pościel lecznicza. - Zdziwiłam się, bo nie przypuszczałam, że ten prezent ma tak wysoką wartość - wspomina.
Jednak kilka dni później przyszedł list. Tym razem rachunek z Kredyt Banku SA - na pierwszą ratę w wysokości prawie 50 zł. A rat w sumie do zapłacenia 36, każda kolejna po 42,8 zł.
Gdańszczanka nie spłaciła żadnej z rat. Czuje się oszukana. Z banku przychodzą kolejne wezwania do zapłaty. 7 kwietnia br. kolejne, już przedsądowe - bank wypowiedział jej kredyt i teraz musi spłacić go w całości, wraz z odsetkami.
- Przedstawiciele firmy wykorzystali mój podeszły wiek, słaby wzrok, zaistniałą sytuację osobistą i zwykłą ufność drugiemu człowiekowi - żali się pani Zofia.
Dodatkowo w umowie znajdują się nieprawdziwe dane: numer emerytury, dochód i liczba osób w gospodarstwie domowym. - Nie mam emerytury, jestem na utrzymaniu męża, razem prowadzimy gospodarstwo - mówi pani Zofia, pokazując zaświadczenie z ZUS.
Sama data zawarcia umowy też budzi wątpliwości. Prezentacja odbyła się 27 czerwca, a data zawarcia umowy to 4 lipca.
Bank w odpowiedzi na prośby pani Zofii o umorzenie kredytu powołuje się na prawo, które mówi, że jeśli klient w terminie 10 dni od daty zawarcia umowy nie odstąpi od niej, kredyt jest ważny. Pani Zofia pismo z rezygnacją wysłała dopiero 17 września. Dalej jednak ustawa mówi, że jeśli konsument nie został poinformowany na piśmie o prawie odstąpienia od kredytu, to może odstąpić od niego w terminie 10 dni od poinformowania go, nie później jednak niż po upływie 3 miesięcy.
Co na to miejski rzecznik konsumentów w UM w Gdańsku? W piśmie z 8 kwietnia 2011 roku zwraca się do Kredyt Banku SA o ponowne przeanalizowanie sprawy, powołując się na nieświadomość pani Zofii i odesłanie "prezentu" 28 września, a więc w ustawowym terminie.
"W dalszym ciągu nie znajdujemy podstaw do pozytywnego rozpatrzenia sprawy" - czytamy w ostatnim z pism od banku.
Z firmą Belana nie byliśmy w stanie się skontaktować. Telefony firmowe nie działają.
Agnieszka Placha, asystent Call Center, Centrum Telefoniczne Kredyt Bank SA, twierdzi, że bank nie może brać odpowiedzialności za takie sytuacje. - Na podobnej zasadzie współpracujemy z wieloma firmami, choćby w przypadku umów sporządzanych w sklepach na zakup produktów branych na raty. Nie mamy więc kontroli nad tym, w jaki sposób podpisywane są umowy - mówi pracownica banku.
Co na to miejski rzecznik konsumentów w UM w Gdańsku? W piśmie z 8 kwietnia 2011 roku zwraca się do Kredyt Banku SA o ponowne przeanalizowanie sprawy, powołując się na nieświadomość pani Zofii i odesłanie "prezentu" 28 września, a więc w ustawowym terminie.
"W dalszym ciągu nie znajdujemy podstaw do pozytywnego rozpatrzenia sprawy" - czytamy w ostatnim z pism od banku.
Z firmą Belana nie byliśmy w stanie się skontaktować. Telefony firmowe nie działają.
Agnieszka Placha, asystent Call Center, Centrum Telefoniczne Kredyt Bank SA, twierdzi, że bank nie może brać odpowiedzialności za takie sytuacje. - Na podobnej zasadzie współpracujemy z wieloma firmami, choćby w przypadku umów sporządzanych w sklepach na zakup produktów branych na raty. Nie mamy więc kontroli nad tym, w jaki sposób podpisywane są umowy - mówi pracownica banku.
To nauczka dla tej pani że należy czytać to co się podpisuje i nie wolno pokazywać swojego dowodu by podać adres jak i nie trzeba odpowiadać na takie pytania jak te powyżej. A poza tym w życiu nie ma nic za darmo.
OdpowiedzUsuń