czwartek, 22 sierpnia 2013

Praca za 560 zł za miesiąc? Jest mnóstwo chętnych!

3,5 zł za godzinę, czyli niecałe 600 zł miesięcznie – za taką stawkę są gotowi podjąć pracę białostoczanie na „pełnym etacie”, czyli od poniedziałku do piątku w 8-godzinnym trybie pracy! Część z nich deklaruje, że owa „godzinówka” odpowiadałaby im także w weekendy.
Sytuacja na białostockim rynku pracy jest nieciekawa od lat. Tylko w styczniu 2013 roku zarejestrowanych jako bezrobotni w PUP-ie było ponad 9.200 osób. Tendencja wzrostowa jest od czerwca 2012 roku. Wówczas bezrobotnych mieliśmy 7.900.
Postanowiliśmy sami sprawdzić, jak wygląda rynek pracy w Białymstoku.


Daliśmy dwa ogłoszenia o pracę w odstępie czasowym. W pierwszym zaproponowaliśmy stawkę 5 zł na godzinę, w drugim obniżyliśmy pensję do 3,5 zł – czyli niemal dwukrotnie mniej niż wynosi minimalna krajowa. Od pracownika wymagaliśmy doświadczenia w gastronomii. Proponowaliśmy pracę w kuchni jednej z restauracji. Miesięcznie miał otrzymywać wynagrodzenie odpowiednio: 800 zł i 560 zł!
Już w ciągu pierwszej doby otrzymaliśmy ponad 100 CV od osób zainteresowanych pracą za 5 zł/h. Jak się okazało, nie były to tylko osoby z wykształceniem podstawowym czy zawodowym, ale także absolwenci państwowych uczelni wyższych. W głównej mierze humanistycznych UwB.
Jestem zainteresowana pracą w państwa firmie – pisała Katarzyna. - Stawka zaproponowana w ogłoszeniu odpowiada mi i jest satysfakcjonująca.
Skoro za 800 zł można przebierać w pracownikach, sprawdziliśmy czy za mniejszą kwotę również znajdą się chętni. Wyniki są porażające. W pierwszym dniu „rekrutacji” otrzymaliśmy ponad 35 zgłoszeń, podobnie jak poprzednio, od ludzi z wykształceniem od podstawowego do wyższego. Dlaczego ludzie są gotowi pracować za pieniądze, które wystarczą jedynie na opłacenie pokoju, nie wspominając już o całym mieszkaniu?
- Sama byłam kiedyś w bardzo ciężkiej sytuacji – opowiada Monika, która przyjechała na studia z Suwałk. - Moi rodzice byli alkoholikami, kompletnie się mną nie zajmowali. Nie mogłam liczyć na żadne pieniądze od nich, mało tego potrafili kraść ode mnie moje zaskórniaki. A jeść przecież coś musiałam. W takiej desperacji człowiek jest gotowy iść do pracy nawet za 2 zł! Nie dziwię się więc tym, którzy wysyłają CV, bo sama należałam do osób w ten sposób upokarzanych przez rynek.
W podobnym tonie wyraża się prof. Henryk Wnorowski, dziekan wydziału ekonomii UwB.
- To jest bardzo niepokojące zjawisko, świadczy o krańcowej determinacji tych ludzi. Zapewne osoby, które wysłały CV podjęły wcześniej wiele prób i przy braku sukcesów gotowe byłyby pracować za 3,50. Faktycznie w Białymstoku jest bardzo mało ofert pracy, nie ma nowych przedsiębiorstw oferujących stanowiska.
Dodaje jednak zaraz, że na rynku pracy nie jest aż tak tragicznie, jakby mogło się wydawać.
- Mimo wszystko uważam, że jak na te warunki biznes podlaski radzi sobie dobrze. Choć, aby zmniejszyło się bezrobocie, potrzebujemy tu przynajmniej dwóch dużych inwestycji, wtedy wokół nich mogłyby powstawać kolejne przedsiębiorstwa świadczące usługi - tego niestety u nas nie ma. Dlaczego ludzie nawet po studiach wolą pracować na zmywakach? Być może niechętnie podchodzą do stanowisk, na których trzeba przyjmować postawę twórczą, kreatywną - gdzie trzeba brać odpowiedzialność za swoje decyzje.
Wtóruje mu Wojciech Winogrodzki, prezes Podlaskiego Związku Pracodawców.
- Ten eksperyment pokazuje, że ludzie wykształceni szukają pracy nawet na zmywakach. Z mojego prywatnego doświadczenia wiem jednak, że spora część osób tylko udaje, że szuka pracy. Podam konkretny przykład: W moim domu trwa remont. Dziś majster powiedział mi, że nowo zatrudniony pracownik już pierwszego dnia nie przyszedł do pracy. Więc z jednej strony ludzie szukają zatrudnienia, a z drugiej - jak widać- praca czeka, a nikt nie chce jej podjąć. Może jest też tak, że ludzie nie potrafią jej szukać. Nie wystarczy przeglądać ogłoszenia na portalach. Warto jest wcześniej poznać informacje o firmie, w której chcieliby pracować. Porozmawiać z pracownikami wychodzącymi ze zmiany. Sprawdzić, kim jest osoba decyzyjna, odpowiedzialna za zatrudnienia. Taka akcja zwiadowcza naprawdę pomogłaby ludziom. Podlascy przedsiębiorcy naprawdę chętnie zatrudniają. Wystarczy się bardziej o tę pracę postarać. Jeśli w naszych firmach mamy wolne miejsca pracy, to nie jest tak, że je trzymamy i nie chcemy ludzi przyjmować.
Z jednej więc strony mamy chętnych pracować za 3,5 zł za godzinę, a z drugiej pracodawcy mówią, że nie ma rąk do pracy. Czy więc rzeczywiście jest tak duże bezrobocie, czy jedynie niewielka grupa osób nie potrafi, jak sugerują biznesmeni, znaleźć pracy? Gdy przyjrzymy się statystykom PUP, okaże się, że na ponad 9.200 bezrobotnych tylko dla nieco ponad 1.200 przysługuje zasiłek. Co robią więc pozostali? Bo skądś pieniądze na życie brać muszą.

1 komentarz:

  1. Cała Prawda O TEJ Firmie
    http://www.iv.pl/images/23917960680648410104.jpg

    OdpowiedzUsuń